niedziela, 24 listopada 2013
04.Okazało się, że zasnęłam z przeświadczeniem, że może to być moja ostatnia noc.
Nie pamiętam niczego co wydarzyło się wcześniej, nie wiem czy to za sprawą jakiś ziół czy zwykłego zmęczenia.Teraz leżę pod drzewem patrząc na wysokie drzewa, które już dawno powinny być zniszczone. Jednak cieszę się, że nadal żyją są śliczne i spokojne, jakby nie wiedziały, że za kilka dni zostaną ścięte i nakropione krwią. Żal było mi natury, która zostanie przez nas zniszczona tylko, dlatego, że jakiemuś szurniętemu przywódcy zachciało się kogoś zamordować.
Kilka kropel deszczu wylądowało na moim zadartym nosie, za pewne spłynęło to z liści leszczyny. Tak, bardzo dobrze znałam się na różnych gatunkach drzew, w końcu miałam całe życie na tą naukę. Nie zwlekając wypoczęta opuściłam miejsce wypoczynku i udałam się nad jezioro w celu powiadomienia o intruzie.
Wędrówka trwała niespełna pół godziny więc dotarłam na miejsce bez najmniejszych zakłóceń. Powieki zdawały się delikatnie opadać na oczodoły, próbując zmusić mnie do snu. Jednak ja nadal pozostawałam czujna i ostrożna nie zwracając uwagi na zbliżający się wielkimi krokami sen. Wolno kucnęłam nad brzegiem jeziora, spojrzałam w dół i zobaczyłam całe stado kruków wlatujących przez dziurę w barierze ochronnej. Wszystko powoli się zaczyna animagowie zmierzają na północ rujnując wszystko przed nimi. Zostały już tylko trzy dni, które przebiegną w przygotowaniach do ostatecznego starcia sektorów. Głęboko westchnęłam miałam naprawdę mało czasu na zwalczenie chęci mordu. Wolno zanurzyłam stopę w lodowatej wodzie, przeszedł mnie zimny dreszcz. Zaczęłam zanurzać się coraz bardziej aż byłam po czubek głowy w jeziorze. Moje nogi momentalnie zmieniły się w ciężki i gruby ogon olśniewający złotymi łuskami. Zaczęłam delikatnie poruszać płetwami płynąc do wielkiej jaskini, w której mieści się całe doradztwo syren.
Zatrzymałam się przed masywnymi drzwiami czekając aż służący otworzą mi je. Za szklaną szybą ujrzałam mojego ojca w postaci człowieka. Zbliżał się do mnie szybkimi krokami. Na jego twarzy malowało się niezadowolenie. Po chwili znalazłam się w wielkiej sali tronowej. Ojciec kazał mi usiąść na złotym tronie, spełniłam jego rozkaz.
- Zatem wywnioskowałaś już pewnie, że coś jest nie tak? - zapytał wysokim tonem.
- Słucham. - cicho szepnęłam, delikatnie zsuwając się po oparciu krzesła.
- Ilaow mówiłem ci już byś nie opuszczała dowództwa bez mojej zgody. - westchnął zbulwersowany ojciec.
- Ale tato tak nic nie zrobisz! - rzekłam. - Powinieneś zadbać o swoich poddanych, a nie prowadzić wojny z kimkolwiek popadnie!
W tym momencie poczułam lodowatą dłoń na policzku. Oberwałam. Na twarzy pojawił się czerwony ślad. Zdenerwowana pomasowałam obolały policzek. Wiedziałam, że na tym się nie skończy więc nie czekając na jego reakcję wybiegłam na korytarz. Skręciłam w prawo gdzie na ścianach rozpościerały się błękitne tapety, a na podłodze znajdowała się biała wykładzina. Zamierzałam wrócić do pokoju i przyłożyć lód do twarzy aby chociaż trochę zminimalizować uczucie bólu. Zatrzymałam się przed drewnianymi drzwiami, które prowadziły do malutkiego pomieszczenia urządzonego bardzo, ale to bardzo staromodnie wręcz meble są z jakiś czasów kiedy dopiero pojawiły się istoty. Weszłam do środka i zastałam tam totalny bałagan. Brudne ubrania na podłodze, na szafkach, na szafie i na balkonie. Wiedziałam, że ktoś musiał tu grzebać w poszukiwaniu czegoś istotnego. Szybko przeszukałam pokój aby ustalić czy nic mi nie ubyło. Okazało się, że zniknął mój dziennik, w którym zapisywałam wszystkie swoje plany dotyczące wojny. Jeżeli ktokolwiek to przeczyta to na pewno nie zapobiegnę najgorszemu, dlatego muszę zacząć działać. Usiadłam na miękkiej, puchowej kołdrze. Chwyciłam książkę i odprężyłam się czytając o krwistych starciach. Okazało się, że zasnęłam z przeświadczeniem, że może to być moja ostatnia noc.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz